Jejuuu, jak to źle, gdy nie ma się kompletnie żadnego pomysłu na prowadzenie bloga. Usunąć połowę wpisów to jest dopiero wyzwanie, a jakie poświęcenie... Przywykłam do codziennego dodawania wpisów, ale przecież blog to jakaś intymna sfera życia, więc nie można po prostu czerpać bezustannie wzorców z internetu. Trzeba wciąż wprowadzać coś nowego, cos od siebie, by było przede wszystkim ciekawie!
No cóż... mam sporo czasu, by zastanowić się co zrobić z tym fantem. Jak już pewnie zauważyliście, zmieniłam szablon. Tamten wydawał mi się zbyt sztywny, na miarę tanich stron internetowych. Brakowało w nim wielu rzeczy, których mimo szczerych chęci, nie byłam w stanie wprowadzić, głównie ze względu na kompletny brak miejsca... Ten, natomiast jest chwilowy, do momentu, kiedy nie znajdę więcej czasu na znalezienie czegoś lepszego, bardziej przestronnego i wygodnego, bardziej związanego z tematyką bloga. Póki co chyba więcej czasu poświęcę na sprawy graficzne i nawigację.
Od dokładnie 34 godzin jestem ruda, w prawie to miedziana, ale ciągle nie potrafię się przyzwyczaić do tego koloru. Zdecydowanie mogłam powoli zmieniać kolory, poprzez brązy, blondy, aż do rudego, ale wychodzę z założenia, że szokowe zmiany są bardziej efektowne.
W środę i troszkę czwartku miałam przyjemność zobaczyć jak bym wyglądała w blond, tlenionych włosach... Wrażenia? Jednym słowem porażka, totalnie nie widzę się w tym kolorze i chyba już wolałabym być przez te parę godzin czarna niż bać spojrzeć się do lustra, w obawie przed chorobliwym napadem śmiechu. Wyglądałam tak "dziwnie", że nawet mój tato chciał uwiecznić to na zdjęciu, bo nie mógł się przestać śmiać, z tego wytwornego koloru, który zaprezentował mi rozjaśniacz. Baa... udało mi się nawet pokazać publicznie, przez całe 5 minut, gdy rozwieszałam pranie na balkonie... Doznania nie z tej ziemi. Nie polecam, zdecydowanie! ;)
Efekt końcowy taki:
Na codzień nie chodzę w takich wygniecionych ubraniach ;pp Dodatkowo próbka a'la blond włosów, które jeszcze wczoraj miałam. Sukienka pewnie wygniotła się z wrażenia, jak zobaczyła ten przerażająco biały kadłub ;)
Na koniec my nails, które robiłam z samego rana, bo już nie potrafię patrzeć na tych 10 ogryzków, które bezustannie się łamią, mimo że stosuję multum różnorakich odżywek i kremów. :(
No cóż... mam sporo czasu, by zastanowić się co zrobić z tym fantem. Jak już pewnie zauważyliście, zmieniłam szablon. Tamten wydawał mi się zbyt sztywny, na miarę tanich stron internetowych. Brakowało w nim wielu rzeczy, których mimo szczerych chęci, nie byłam w stanie wprowadzić, głównie ze względu na kompletny brak miejsca... Ten, natomiast jest chwilowy, do momentu, kiedy nie znajdę więcej czasu na znalezienie czegoś lepszego, bardziej przestronnego i wygodnego, bardziej związanego z tematyką bloga. Póki co chyba więcej czasu poświęcę na sprawy graficzne i nawigację.
Od dokładnie 34 godzin jestem ruda, w prawie to miedziana, ale ciągle nie potrafię się przyzwyczaić do tego koloru. Zdecydowanie mogłam powoli zmieniać kolory, poprzez brązy, blondy, aż do rudego, ale wychodzę z założenia, że szokowe zmiany są bardziej efektowne.
W środę i troszkę czwartku miałam przyjemność zobaczyć jak bym wyglądała w blond, tlenionych włosach... Wrażenia? Jednym słowem porażka, totalnie nie widzę się w tym kolorze i chyba już wolałabym być przez te parę godzin czarna niż bać spojrzeć się do lustra, w obawie przed chorobliwym napadem śmiechu. Wyglądałam tak "dziwnie", że nawet mój tato chciał uwiecznić to na zdjęciu, bo nie mógł się przestać śmiać, z tego wytwornego koloru, który zaprezentował mi rozjaśniacz. Baa... udało mi się nawet pokazać publicznie, przez całe 5 minut, gdy rozwieszałam pranie na balkonie... Doznania nie z tej ziemi. Nie polecam, zdecydowanie! ;)
Efekt końcowy taki:
![](http://2.bp.blogspot.com/-SQXv3M9-Oxg/UZZ4Zz0OxxI/AAAAAAAAAug/EwebKg4HD5w/s640/IMG_0270+copy.jpg)
![](http://1.bp.blogspot.com/-NbtJvobqPTs/UZZ4ZYCWrZI/AAAAAAAAAuc/VOuNU6-CAys/s640/IMG_0291+copy.jpg)
Słoneczko zagościło za oknami już dawno, a u mnie w pokoju, niestety dopiero przedwczoraj. Pokusiłam się na wygrzebanie starych srebrnych łańcuchów, które wieki temu zdobiły bożonarodzeniowa choinkę, muszelek nadmorskich i nie tylko oraz urodzinowego prezentu, który zażyczyłam sobie z fascynacji do świeczek, a który nie spełnił swojej roli. Teraz połączenie wszystkich tych pierdołek zdobi moją komodę i nadaje wnętrzu pięknego, letniego uroku!
![](http://2.bp.blogspot.com/-ScimiFyPJY4/UZZ5tjfIb5I/AAAAAAAAAu0/kvdfuCCsSMQ/s640/IMG_0234+copy.jpg)
Jak już jesteśmy przy temacie lata, to wczoraj wygrzebałam z dna szafy śliczna, białą sukienkę, którą założyłam dosłownie raz. Dostałam ją w prezencie sylwestrowym od Pana K. Całkiem o niej zapomniałam, aż wstyd się przyznać.
![](http://1.bp.blogspot.com/-amV_DP-6qQk/UZZ7zPUREWI/AAAAAAAAAvA/dC7zaHLcC9s/s640/Untitled-1.jpg)
Na koniec my nails, które robiłam z samego rana, bo już nie potrafię patrzeć na tych 10 ogryzków, które bezustannie się łamią, mimo że stosuję multum różnorakich odżywek i kremów. :(
![](http://2.bp.blogspot.com/-KFfEomO5FbU/UZZ9H4769mI/AAAAAAAAAvQ/7svqpzwoCek/s640/IMG_0227+copy.jpg)